Wieczorem pochylona nad jego łóżkiem czytam głaszcząc jego maleńką twarzyczkę…zasypia…Po matczynemu wsłuchuję się w jego oddechy zapisując minutę po minucie, dzień po dniu, napawam się swym szczęściem, niczego nie chcę więcej, zapisuje w pamięci przeżycia, uczucia – układam z nich naszą wspólna historię – JESTEM MAMĄ – i dziękuję Bogu za ten dar. W sercu zapisuje to moje szczęście, mój największy skarb, to właśnie dla niego dążę do bycia lepszym człowiekiem. Jego uśmiech sprawia, że żyję, marzę, że chcę brać od życia pełnymi garściami. To mój mały cud, jedyny w swoim rodzaju, niezastąpiony…
6:00 rano pobudka…
Dla mnie dzień się już rozpoczął. Moja mała istotka woła : Mamusiu… i przychodzi do mnie do łóżka i z uśmiechem na twarzy całuje…
Czy potrzebuję czegoś więcej? NIE! Ten uśmiech wystarcza mi na cały dzień, myślę sobie wtedy, że mogę sięgnąć gwiazd.
Zapominam, że jest tak wcześnie, że jak zwykle położyłam się za późno spać…
O mojej miłości do syna mogłabym pisać godzinami – że nie ma nic piękniejszego, że wielka, bezinteresowna, skłonna do poświęceń, szczera, magiczna…
Czy można kochać za mocno?
Czy istnieje jakaś granica?
Myślałam, że mocniej już się nie da.
Pomyliłam się!
To uczucie jest jak potężna siła, uderza każdego dnia z ogromną mocą. Potrafi zwalczyć ból, potrafi przezwyciężyć trudności, pokazuje piękniejszy świat w kolorowych barwach. Bo jak ON się uśmiecha i mówi: “Mamo Kocham Cię” to już nic się nie liczy. Zmęczenie, stres mijają, przestają istnieć, bo przecież istnieje ON.
Czy potrafię bez niego żyć?Nie! Już nie!
Jest niezastąpionym, jedynym lekarstwem, które działa natychmiastowo i skutecznie.
Tak. Można kochać mocniej, każdego dnia coraz mocniej.
Znamy to uczucie Ja i Ona. To jest piękne, wyjątkowe i niesamowite.