Wstaję.
Każdy poranek jakby taki sam. “My” takie same, a jednak ten dzień nie musi wyglądać tak samo, typowo, zwyczajnie. Nie chce narzekać, że nic dzisiaj dla siebie nie zrobiłam. A kto ma to zrobić za mnie? Ode mnie zależy ciąg dalszy…

Zakładamy buty i biegniemy – prosto przed siebie.

Na początku nie powiem, było ciężko, pot ściekał po policzku i biłyśmy się z myślami, aby przestać…?

Bo po co to wszystko?

Przestanę…

Nie dam rady…

A może się zatrzymam, przestanę biec, bo po co się tak męczę?!

Jednak przebudziłyśmy się z “zimowego snu” oj ten nasz sen troszkę trwał…ale teraz zaczynamy pełną parą. Wyznaczamy sobie cele, które krok po kroku zaczynamy realizować.Razem – bo tak nam łatwiej. A to nasze bieganie tylko nam w tym pomaga, bo przecież wysiłek fizyczny uwalnia endorfiny, a to przecież udowodnione naukowo.

“My” rzuciłyśmy sobie wyzwanie i  musimy dotrzymać danego sobie słowa. Przekraczamy swoje granice i uświadamiamy sobie, że możemy więcej. A wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze?

Że “My” chcemy więcej. Z każdym kilometrem mamy ochotę na więcej. Po każdym biegu czekamy na następny. Małymi krokami poczułyśmy w sobie siłę i wiemy, że możemy w życiu zdobyć co tylko chcemy. Obudziłyśmy w sobie uśpioną energię, bo przecież każdy z nas ją ma i teraz wszystko wydaje się prostsze. Najtrudniej jest wyjść z domu, podjąć tą decyzję…Ale później nigdy nie żałujemy. Zawsze wracamy zmęczone, ale z uśmiechem na twarzy.Często jest tak, że po 4 km znajdujemy rozwiązanie na nasze codzienne “problemy”.

Biegniemy…I wiecie co? I w czasie biegania wpadają nam do głowy fajne pomysły. Na pewno je kiedyś poznacie.

My zaczęłyśmy spełniać swoje marzenia, małe marzenia. A Ty?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *